Firmy spalarniane zarzekają się, że ich trujące instalacje są bezpieczne. Fakty mówią jednak co innego – nie ma bezawaryjnych spalarni, w takich zakładach systematycznie dochodzi do awarii. A zdarzało się i trucie z premedytacją. Jakby tego było mało, służby które powinny kontrolować i ostrzegać mieszkańców przed niebezpieczeństwem nie zdają egzaminu… Obserwujemy to właśnie teraz.

➡️ Spalarnia w Bielsku-Białej przez 4 lata spalała odpady bez jakichkolwiek filtrów. Poziom dioksyn i furanów był przekroczony o 3800%.
➡️ W spalarni odpadów w Miliczu, notowano aż 28–krotne przekroczenie emisji toksycznych dioksyn i furanów.
➡️ Każda spalarnia śmieci to realne ryzyko awarii, a nawet bez niej to potencjalna bomba ekologiczna, co pokazują badania dioksyn ToxicoWatch.
➡️ Służby odpowiedzialne za kontrole i ostrzeganie mieszkańców nie zdają egzaminu, a ewentualne kary są śmiesznie niskie.
➡️ W europejskich spalarniach również regularnie dochodzi do awarii. W hiszpańskiej spalarni w Zubieta, doszło już do 9 incydentów od uruchomienia w 2019 r.

Od dwóch tygodni w rzece Odrze postępuje katastrofa ekologiczna na niewyobrażalną skalę. Wyławiane są tony martwych ryb, ale zagrożone są także płazy, ptaki i inne zwierzęta, które korzystają z wody np. bobry. Zapytacie pewnie, co to ma wspólnego ze spalarniami?

Otóż bardzo dużo. Dopiero wczoraj Wody Polskie wydały oficjalne ostrzeżenie aby nie kąpać się w rzece, nie wpuszczać do niej zwierząt i nie jeść z niej ryb. Po dwóch tygodniach (!) największej, co już widać, katastrofy ekologicznej ostatnich lat. Nadal nie ma alertu RCB, choć sytuacja jest katastrofalna.

Kilka dni temu płonęły odpady z tworzyw sztucznych i RDF (czyli tzw. paliwo alternatywne dla spalarni) zmagazynowane koło Bolesławca. Olbrzymia chmura dymu roznosiła toksyny na wiele kilometrów. Nawet na położone 10 km dalej ogrody i pola spadały smoliste grudy stopionego plastiku. I co? I nic. Żadnych badań czy ostrzeżeń dla ludności, żadnego alertu RCB.

Tymczasem, jak przypuszcza dr Agnieszka Bronowicka-Szydełko, prawdopodobnie wiele oparów zawierało niezwykle toksyczne dioksyny, które mogły spowodować skażenie dużego obszaru. Powiecie, że w dalszym ciągu to nie ma nic wspólnego ze spalarniami.

Niestety ma, bo pokazuje jak bardzo NIE MOŻEMY LICZYĆ na sprawność służb, które powinny nas ostrzegać i chronić. Szacunek należy się tylko strażakom, którzy ofiarnie godzinami walczyli z pożarem. Jeden z nich poniósł śmierć wracając z akcji…

Mamy jednak w naszym kraju i przerażające historie związane bezpośrednio ze spalarniami. Przywołajmy chociażby:

☢️ Spalarnię odpadów medycznych w Bielsku Białej, która przez 4 lata spalała odpady bez filtrów (!). Władze opieszale walczyły z zarządcą spalarni. W 2015 r. wykonano badania i stwierdzono 3800% przekroczony poziom toksycznych dioksyn i furanów, 440% rtęci, 400% kadmu i talu, 360% pozostałych metali ciężkich, 630% dla pyłu. Winnych do dnia dzisiejszego nie ukarano.
☢️ Spalarnię odpadów w Miliczu, gdzie notowano aż 28–krotne przekroczenie emisji dioksyn i furanów, odprowadzanie do kanalizacji komunalnej ścieków przemysłowych zawierających substancje szczególnie szkodliwe dla środowiska czy na nieodpowiednie składowaniu odpadów zakaźnych. Walka z zakładem trwała wiele lat. Walczący ze spalarnią byli szykanowani, a władze udawały, że wszystko jest w porządku.
☢️ Toksyczne odpady po spalaniu w spalarni Krakowskiego Holdingu Komunalnego, zawierające m.in. metale ciężkie i chlorki, były zakopywane na dnie budowanego zbiornika retencyjnego pod Będzinem. Rocznie zakopywano ich tam dziesiątki tysięcy ton. Do dziś nikt za to nie odpowiedział.
☢️ Awarię na swoim koncie ma także Fortum w swojej instalacji w Zabrzu. W lutym 2021 r. doszło do poważnej awarii kotła. Z komina spalarni wydobywał się czarny dym, a ponad 50 tys. mieszkańców Zabrza i Bytomia nie miało ogrzewania. Na okolicę spadł dosłownie czarny śnieg. I co? I nic.

Tymczasem w tzw. raporcie środowiskowym z kwietnia ub.r., przedłożonym przez firmę Fortum, można przeczytać: „nie przewiduje się oddziaływania planowanej Inwestycji w przypadku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej”

Jak pokazuje historia, awarie w spalarniach zdarzają się jednak cały czas:

⚠️ W samej Francji awarie zdarzały się nawet kilka razy do roku i to także w stosunkowo nowych spalarniach. Skutkiem były m.in. niekontrolowane wyrzuty spalin, bez jakiegokolwiek filtrowania. Czytając szczegóły włos się jeży na głowie: http://www.otzo.most.org.pl/spalarnie/spalarnie_francuskie.html

⚠️ Takich zdarzeń jest znacznie więcej, nie tylko we Francji. Nasi przyjaciele z Bielska-Białej (pozdrawiamy!), którzy również protestują przeciwko nowej spalarni, przygotowali garść przykładów. Podkreślamy, to jedynie wycinek większej całości: https://stopspalarni.com/2021/01/07/awarie-spalarni/

⚠️ W tamtym roku mieliśmy także do czynienia z potężnym pożarem na terenie spalarni w Leverkusen. Kilka dni temu pisaliśmy o wysokich przekroczeniach poziomów rakotwórczych dioksyn wokół uruchomionej raptem w 2020 r. spalarni śmieci w Beringen w Belgii. To kolejny dowód, że nawet najnowsze spalarnie trują. I to bez „awarii”:
https://www.stopspalarni.pl/index.php/2022/08/05/toksyczne-skutki-spalania-smieci/

Dlatego budowanie takich instalacji w pobliżu ludzkich siedzib powinno być zakazane. Co najbardziej przygnębiające w ogóle ich już NIE MUSIMY BUDOWAĆ, bo instalacji do spalania śmieci mamy w Polsce już za dużo (tak, to nie pomyłka):
https://www.stopspalarni.pl/index.php/2022/07/28/branza-cementowa-przeciwko-budowie-kolejnych-spalarni-odpadow-komunalnych/



fot. Noaua Zubieta (Zubieta), KlikRadio (pożar koło Bolesławca), TVP Polonia (Leverkusen), Wadim Tyszkiewicz (katastrofa ekologiczna w Odrze).