Kolejny raz potwierdza się o czym wielokrotnie tu pisaliśmy. W Polsce JUŻ MAMY ZA DUŻO SPALARNI odpadów. Nie potrzebujemy kolejnych instalacji do spalania krajowych śmieci.

➡️ W naszym kraju odpady spalane są nie tylko w dedykowanych spalarniach, ale i cementowniach. Polska jest drugim co do wielkości wytwórcą cementu w Europie.
➡️ Mamy już 9 istniejących spalarni oraz 9 cementowni spalających odpady. 4 spalarnie są w budowie, 3 z pozwoleniem na budowę. Toczą się sprawy kilkudziesięciu kolejnych spalarni.
➡️ Łączna wydajność istniejących i planowanych spalarni to ponad 4,2 mln ton, a więc już więcej niż wynoszą krajowe „potrzeby”.
➡️ Spalanie odpadów w cementowniach jest „mniejszym złem” – odbywa się w znacznie wyższej temperaturze, a popioły i żużle zagospodarowuje się do produkcji klinkieru, cementu oraz betonu.
➡️ Budowanie kolejnych spalarni śmieci w tej sytuacji jest koszmarnym absurdem i skończy się spalaniem śmieci z innych krajów…

„Zakładając rosnące zapotrzebowanie na cement, można przyjąć, że cementownie są w stanie wykorzystać do produkcji klinkieru nawet 3 mln ton/rok paliw alternatywnych, czyli przyczynić się do „zagospodarowania” w sposób bezpieczny dla środowiska i korzystny dla gospodarki ok. 2,5–2,9 mln ton odpadów komunalnych” – czytamy w opracowaniu na łamach branżowego portalu Polski Cement: https://www.polskicement.pl/bez-kategorii/cementownie-pelnia-istotna-role-w-goz-i-sa-filarem-gospodarki-odpadami-w-polsce/

Potwierdza to nasze wielokrotne wyliczenia i argumenty. Przypomnijmy, że w Polsce mamy:
🔥 9 spalarni odpadów (wydajność 1,4 mln ton)
🔥 9 instalacji do spalania odpadów w cementowniach (1,8 mln ton, z możliwością zwiększenia do 3 mln ton)
🔥 4 spalarnie w budowie (585 tys. ton)
🔥 3 spalarnie z pozwoleniem na budowę (240 tys. ton)

To w sumie już 25 instalacji o wydajności nawet 5,2 mln ton rocznie (a mówi się o 100 kolejnych). Tymczasem przyjmuje się, że nie możemy spalać więcej niż 30% całkowitej masy odpadów w skali kraju, co przy 13 mln ton odpadów rocznie daje 3,9 mln (w 2035 r. będzie to nawet 25% – 3,25 mln). To są maksymalne liczby, rzeczywiste ilości powinny być (i zapewne będą jeszcze niższe).

Nawet samo Ministerstwo Klimatu i Środowiska w projekcie „Strategii dla ciepłownictwa do 2030 r. z perspektywą do 2040 r.” (pkt 6.4) szacuje: „Strumień niezagospodarowanych, palnych odpadów komunalnych, nie nadających się do recyklingu będzie wynosił w roku 2034 ok. 1,5-1,8 mln t rocznie.”

Czyli już teraz mamy zabezpieczone ponad dwukrotnie większe moce spalania niż OFICJALNIE szacuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska w 2034 r. – bo jest to oficjalny dokument ministerstwa. Jak więc widać, choć Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz wiceminister Jacek Ozdoba wspierają (o ironio!) budowę kolejnych spalarni śmieci to koncepcja ta zwyczajnie nie trzyma się kupy z ich własnymi wyliczeniami.

To nie trzyma się kupy nawet według prospalarnianego Raportu „Termiczne Przekształcanie Odpadów Komunalnych w Polsce w roku 2000”. W Raporcie tym szacuje się znaczny wzrost ilości odpadów w 2035 r. – do 15,5 mln ton (co wydaje się mocno przesadzone z uwagi na planowany ROP i system kaucyjny). Nawet jeżeli faktycznie musielibyśmy uporać się z 15,5 mln ton odpadów to wówczas zgodnie z prawem będziemy mogli spalić maks. 25%, a więc 3,9 mln ton (przy składowaniu 10%), albo 35%, a więc 5,4 mln ton (przy całkowitej likwidacji składowania).

Jakby więc nie liczyć spalarni mamy już wystarczającą liczbę. Po co kolejne instalacje? Bo nie na krajowe potrzeby…