„(…) trzeba mieć plan zagospodarowania przestrzennego z wpisaną funkcją odpadową, decyzję środowiskową (…)”. Ani jednego, ani drugiego Fortum nie ma aby wybudować spalarnię na trójstyku. Nie cieszmy się jednak przedwcześnie – walka trwa!

Wracamy do niedawnej konferencji PRECOP28, którą obszernie relacjonuje Portal Samorządowy. Pisaliśmy już o dyrektorze Fortum, który dawał do zrozumienia, że być może projekt spalarni trzeba będzie zamknąć (https://bit.ly/46L6lFT). Analizując różne wypowiedzi można jednak natrafić na jeszcze lepsze kwiatki.

Podczas jednego z paneli Mariusz Dzikuć z Fortum przyznał to, o czym od mówimy dawna – korporacja Fortum planowała spalarnię najpierw we Wrocławiu, a następie na styku Wrocławia, gmin Długołęka i Wisznia Mała od lat, a swoje plany ogłosiła dopiero wówczas, gdy korporacyjnym decydentom wydawało się, że wszystko jest już klepnięte i spalania powstanie.

„W przypadku tej inwestycji to już kilkanaście lat walki, odwołań, procesów sądowych” – powiedział Mariusz Dzikuć, dyrektor ds. rozwoju w spółce Fortum Power and Heat Polska.

Jeszcze większy hit to przyznanie, że do wybudowania spalarni śmieci trzeba mieć nie tylko tzw. decyzję środowiskową, ale niezbędna jest także zgodność takiej instalacji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.

„Jest problem nawet z uzyskaniem możliwości procedowania administracyjnego takich projektów, a to jest dopiero pierwszy krok, bo potem trzeba mieć plan zagospodarowania przestrzennego z wpisaną funkcją odpadową, decyzję środowiskową i tak dalej” – mówił Mariusz Dzikuć.

Tymczasem jednego i drugiego Fortum nie ma. Przypomnijmy, że 21 kwietnia 2022 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) podtrzymało decyzję Wójta Gminy Wisznia Mała z 10 grudnia 2021 r. o odmowie ustalenia środowiskowych uwarunkowań dla spalarni z powodu niezgodności projektu z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.

Planem, który ma co prawda wpisaną w tym miejscu elektrociepłownię i 80-metrowy komin, ale nie posiada istotnego, acz przeważającego „drobiazgu” w postaci dopuszczenia gospodarowania odpadami.

Jakby tego było mało, w innym panelu podczas tej samej konferencji, Piotr Górnik, dyrektor Fortum Power and Heat zżymał się, że spalarni w Polsce powstaje… zbyt dużo. Ponownie, jest to argument, który powtarzamy od dawna.

„(…) chodzi także o to, żebyśmy tych zakładów nie zbudowali zbyt dużo. – Na razie mamy trochę wolną amerykankę. Nikt nie wie, ile będzie spalarni, nikt tym nie zarządza, jest lista 39 instalacji z dofinansowaniem od NFOŚiGW i też nie wiemy, ile z nich powstanie” – mówił Piotr Górnik.

W tym spalarnianym pędzie do mamony kosztem trucia ludzi i środowiska słychać jednak w końcu także głosy rozsądku. Wojciech Racięcki, dyrektor Działu Rozwoju Innowacyjnych Metod Zarządzania Programami w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, zwracał uwagę, że spalanie odpadów to nadal emisja CO2 i nie są one także rozwiązaniem problemu odpadów.

„Jakim wyjściem jest produkowanie CO2 z odpadów? Mamy problemy z odpadami i ciepłownictwem, ale nie znaczy to, że mamy je wypuścić w powietrze.” – mówił Wojciech Racięcki.

Nic dodać, nic ująć.

Nie cieszmy się jednak przedwcześnie z wycia Fortum, gdyż z całą pewnością tak zaprawiona w bojach korporacja będzie forsować budowę tej instalacji jak długo się da. Nawet jeżeli liczą się z widmem porażki. Dlatego nie odpuszczamy naszej walki, sprawa toczy się obecnie w WSA i NSA.