Bardzo nas cieszy, że media pokazały wczorajszą pikietę pod Urzędem Gminy Wisznia Mała. Materiały na ten temat opublikowały m.in. TVP3 Wrocław, Radio Wrocław, Radio ESKA.  Niestety materiały w mediach powielają nieprawdziwą  narrację Fortum, która usiłuje się postawić w roli zatroskanego środowiskiem eksperta, podczas gdy w rzeczywistości chodzi o brudny biznes kosztem naszego zdrowia.

W przekazach medialnych powtarza się fraza, że Fortum “rozważa budowę elektrociepłowni, która ma spalać odpady niepodlegające segregacji”. Jedno zdanie, a potrójna nieprawda.

1. Spalarnia odpadów, a nie “elektrociepłownia”.

Firma Fortum unika jak może sformułowania SPALARNIA ODPADÓW, choć jest to termin najbardziej adekwatny do procedowanej instalacji i prawidłowy w technicznie, zdefiniowany w ustawie o odpadach. Przyczyny są oczywiste – „elektrociepłownia” nie brzmi tak strasznie. To NIEPRAWDA.

W chwili obecnej nie może być mowy o żadnej elektrociepłowni, gdyż na tym etapie procedowana jest jedynie spalarnia. BEZ produkcji energii elektrycznej czy ciepła. Wynika to wprost z przedłożonych przez samą firmę dokumentów niezbędnych do wydania tzw. decyzji środowiskowej, gdzie nie ma mowy ani o wytwarzaniu czegokolwiek (poza odpadami ze spalarni), a jedynie o spalaniu: “Elementy infrastruktury towarzyszące planowanej Inwestycji (m.in. wodociąg, ciepłociąg, sieć elektroenergetyczna, gazowa itd.) będą przedsięwzięciami, których przeprowadzenie procedowane będzie w odrębnych postępowaniach.” – stwierdza Raport oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko, str. 13 przygotowany przez Fortum.

2. Fortum prze do budowy spalarni, a nie dopiero ją “rozważa”.

Firma od miesięcy usiłuje uspokajać opinię publiczną, że budowa spalarni jest dopiero rozważana. TO NIEPRAWDA.

Firma już od przynajmniej 2 lat konsekwentnie prze do budowy spalarni. Świadczą o tym jej własne dokumenty – pod jedną z map w raporcie środowiskowym Fortum jest data 2019, a umowa dotycząca terenu pod spalarnię została podpisana jeszcze w styczniu 2020 r. Plany budowy wyszły na światło dzienne w maju 2021 r., ale przygotowania (a nie rozważania) toczyły się dużo wcześniej.

I od maja 2021 r. cały czas wszystko toczy się dalej. Firma Fortum ma za nic wielomiesięczne protesty mieszkańców całego regionu i apele w zasadzie wszelkich zainteresowanych organów samorządowych. Apele do Fortum o wycofanie się z budowy spalarni wydali wspólnie Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, Wójt Gminy Wisznia Mała Jakub Bronowicki i Wójt Gminy Długołęka Wojciech Błoński, a także Rada Miejska Wrocławia, Rada Gminy Wisznia Mała, Rada Gminy Długołęka, Zarząd Powiatu Wrocławskiego, a nawet Burmistrz Trzebnicy Marek Długozima.

Fortum nie powstrzymał nawet bezprecedensowy tzw. „List 40 Profesorów”, sygnowany przez profesorów wrocławskich uczelni, wystosowany do centrali Fortum w Finlandii, czy jednoznacznie negatywna ekspertyza interdyscyplinarnego zespołu naukowego wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego.

Firma nie tylko nie wycofała wniosku o wydanie decyzji środowiskowej, ale dwukrotnie uzupełniała złożoną dokumentację, co świadczy, że jest zdeterminowana co do budowy tej spalarni. Termin “rozważa” jest tu zatem nie na miejscu.

3. Plastik, opony, osad ściekowy i inne śmieci, a nie “odpady niepodlegające segregacji”

Firma Fortum na każdym kroku prezentuje narrację, że w spalarni miałyby być spalane odpady “niepodlegające segregacji”, albo używa obojętnego dla większości osób terminu “paliwo alternatywne RDF” (wypowiedź dla programu Fakty TVP3 Wrocław, 23.11.2021). Sugerując, że z odpadami, które planują spalać nie da się niczego innego zrobić, nie można ich składować itd. To NIEPRAWDA.

Ponownie, własne dokumenty Fortum mówią coś całkowicie innego. W spalarni miałoby być spalanych nawet 250 tys. ton odpadów rocznie, w tym aż połowę (czyli do 125 tys. ton) mogą stanowić m.in. tworzywa sztuczne, guma, drewno, ścinki drewna, kora, lakiery, silikony, sorbenty, tłuszcze, woski, papa, odpady gabarytowe itd. Fortum zakłada także spalanie osadu ściekowego w ilości ok 19,7 tys. ton rocznie. 

Już ta lista pokazuje, że mamy tu także odpady, które można by poddać dalszemu przetworzeniu. Przede wszystkim wielu z nich można by jednak zwyczajnie uniknąć. Spalanie to najgorszy sposób zagospodarowania odpadów i jest dużo lepszych rozwiązań na poradzenie sobie z problemem odpadów, które wskazuje wprost Unia Europejska w swoich dyrektywach, a także przepisy krajowe, co Fortum kompletnie ignoruje w swoich wypowiedziach.

Najkrócej mówiąc chodzi tu o zasadę 3xR (Reduce, Reuse, Recycle – Redukuj, Użyj Ponownie, Przetwórz).

Odpadów nie trzeba spalać – odpady organiczne można (a wręcz należałoby) biokompostować, co jest znacznie tańsze (za koszt wrocławskiej spalarni można by wybudować ok. 24 biokompostownie), efektywniejsze i przede wszystkim lepsze środowiskowo – bo uzyskujemy biogaz oraz pożyteczny kompost. Analogicznie, przetwarzać można by także wrzucane do zmieszanych odpadów komunalnych tworzywa, papier itd. – dlatego kluczowa jest poprawna segregacja.

Zamiast spalać śmieci należy więc zająć się problemem u źródła – redukować ilość wytwarzanych odpadów (poprzez system kaucyjny, ROP), poprawiać sortowanie i recykling.

I tak musimy radykalnie poprawić poziomy recyklingu – inaczej czekają nas kary za brak realizacji obowiązków wyznaczonych przez Dyrektywę 2018/851. W 2030 r. recyklingowi ma być poddawanych 60% odpadów, a do 2035 r. 65%.


Dziękujemy mediom za podejmowanie tematu procedowanej spalarni śmieci. Przekazywanie przez Was informacji na ten temat jest bardzo ważne. Jednocześnie gorąco prosimy aby nie dawać się manipulować prywatnej firmie. Prosimy Was, zwracajcie uwagę na jednoznacznie antyspalarniane dyrektywy i wytyczne Unii Europejskiej, stanowiska ekologów i badania naukowców dowodzące szkodliwości spalania śmieci na ludzkie zdrowie i życie – chętnie udostępnimy stosowne materiały.

Spalarnie to trujący przeżytek. Unia Europejska stwierdza jednoznacznie, że tego typu instalacje wyrządzają poważne szkody środowiskowe i nie wpisują się w gospodarkę o obiegu zamkniętym, są gorsze nawet niż składowanie (!!!). W Dyrektywie UE 2018/850 stwierdza się wprost, że kraje członkowskie powinny w swojej strategii zarządzania odpadami „zapobiegać zastępowaniu składowania odpadów ich spalaniem”.

Unia Europejska nie wspiera już budowy spalarni, przez co nie mogą one liczyć na dofinansowania z europejskich środków publicznych (bilion euro!), czy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Coraz trudniej jest o kredyty na budowę spalarni także z banków komercyjnych, co wprost przyznają sami przedstawiciele spalarnianych biznesów, bo i banki nie chcą wspierać budowy takich rozwiązań.

Zgodnie ze strategią „Fit for 55”, do 2030 roku mamy osiągnąć redukcję emisji dwutlenku węgla o 55% względem 1990 r. Natomiast do 2050 r. kraje unijne mają osiągnąć neutralność klimatyczną – w oba te cele spalarnie się nie wpisują.

W procesie spalania odpadów emitowane są olbrzymie ilości CO2, co pogłębia kryzys klimatyczny. Należy się spodziewać, że na przestrzeni najbliższych lat emisje te zostaną objęte słonymi opłatami, co spowoduje, że utylizacja odpadów w ten sposób będzie jeszcze droższa.

Spalarnie to najgorszy możliwy i już najdroższy (!) sposób zagospodarowywania odpadów, a koszty poniesiemy my wszyscy, gdyż takie instalacje budowane są na 30 lat. Firma Fortum sugeruje, że powstanie spalarni śmieci spowoduje zmniejszenie opłat dla mieszkańców, co nie znajduje uzasadnienia w faktach. Na przykład w Poznaniu obecność spalarni nie spowodowała obniżki cen, a wręcz poszły one w górę, gdyż „największe koszty generują spalarnie”.

W wyniku spalania odpadów emitowanych byłoby rocznie ok. 725 tys. ton CO2 i ponad 500 ton szkodliwych pyłów, metali ciężkich, tlenków azotu, a także niezwykle toksycznych dioksyn i furanów. Zasięg oddziaływania 80-metrowego komina rozciągałby się na wiele kilometrów, obejmując Wrocław, Długołękę i Wisznię Małą.

W wyniku spalania odpady cudownie nie znikają, a spalarnie nie są bezawaryjne. Oprócz ton CO2 i szkodliwych zanieczyszczeń, powstają także toksyczne żużle, popioły i zużyte sorbenty – o masie ok. 30-40% pierwotnego wsadu. Awarie w spalarniach zdarzają się regularnie, w ich trakcie często wyziewy wydobywają się bez jakiegokolwiek filtrowania (na przykład awaria w Bytomiu w lutym 2021 roku).

Badania naukowe z kolejnych krajów potwierdzają szkodliwy wpływ spalarni śmieci na życie i zdrowie mieszkańców. To przede wszystkim skutek emitowania przez spalarnie niezwykle toksycznych dioksyn. Te niewidoczne gołym okiem, a śmiertelnie trujące związki są nie do wyłapania przez żadne filtry. Dopiero po latach stałej ekspozycji na dioksyny skala problemu wychodzi na jaw…