W Polsce NIE potrzebujemy już więcej spalarni. W naszym kraju mamy już zabezpieczonych więcej instalacji do spalania odpadów komunalnych niż wynoszą krajowe potrzeby.
W chwili obecnej w Polsce mamy już:
- 11 spalarni i współspalarni odpadów (wydajność 1,75 mln Mg/rok),
- 9 instalacji do spalania odpadów w cementowniach (1,75 mln Mg/rok),
- 5 spalarni w budowie i rozbudowie (510 tys. Mg/rok),
- 42 spalarnie w zaawansowanym procedowaniu (część z uzyskanym dofinansowaniem NFOŚiGW i/lub decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach) (ok. 2,5 mln Mg/rok).
To w sumie blisko 70 instalacji o wydajności ponad 6,5 mln Mg rocznie, a uwzględniając instalacje wpisane do Wojewódzkich Planów Gospodarki Odpadami, liczba ta przekracza 120 (!). W tym zestawieniu aż 44 instalacje o wydajności 4,5 mln Mg/rok już istnieją, są w trakcie budowy lub uzyskały dotacje.
Krajowe zapotrzebowanie na spalanie odpadów to ok. 4 mln ton rocznie, ale za dekadę będzie jeszcze niższe – ok. 3,25 mln ton. Spowodują to rosnące wymogi w zakresie obowiązkowego recyklingu, wprowadzenie systemu kaucyjnego i tzw. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, które zmniejszą wolumen odpadów, a także włączenie spalarni do systemu EU ETS (opłat CO2), co jeszcze bardziej podroży spalanie śmieci.
Obserwujemy, iż wiele samorządów, szukając prostych rozwiązań skomplikowanego problemu odpadów, planuje budowę spalarni odpadów lub przekształcenie istniejących elektrociepłowni w tego typu instalacje. Tymczasem stan taki zagraża osiągnięciu wymaganych poziomów recyklingu (65% w 2035 r.), co z kolei oznaczać będzie poważne konsekwencje finansowe dla gmin.
Spalarnie nie zlikwidują składowisk śmieci ponieważ do spalania trafia tzw. frakcja kaloryczna, która zgodnie z prawem nie może być składowana. I odwrotnie – odpady składowane na wysypiskach nie nadają się do spalania, ponieważ są za mało kaloryczne.
Spalanie odpadów jest też niezgodne z celami klimatycznymi. Wszystko wskazuje na to, że już w perspektywie najbliższych kilku lat, spalarnie odpadów zostaną włączone do systemu EU ETS, co stanowi poważny argument ekonomiczny przeciwko takim instalacjom.
Spalarnie z automatu nie obniżą rachunków za odbiór odpadów. Nie ma prostego związku, że tam gdzie jest spalarnia jest zawsze taniej, a tam gdzie jej nie ma – drożej. Dowodzi tego analiza aktualnych stawek za odbiór odpadów w 50 największych polskich miastach. Co więcej, najniższe stawki mają miasta na których terenie nie ma spalarni, natomiast miasta ze spalarniami prezentują bardzo zróżnicowane stawki, w tym powyżej średniej.
Do argumentów ekonomicznych należy dodać negatywne skutki zdrowotne oraz środowiskowe, potwierdzone badaniami naukowymi. Również w Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/852 (tzw. Taksonomii), stwierdza się jednoznacznie, że spalarnie odpadów wyrządzają poważne szkody środowiskowe i nie wpisują się w Gospodarkę o Obiegu Zamkniętym (art. 17).
Nie sposób pominąć też problemów z unieszkodliwianiem toksycznych pozostałości z oczyszczania spalin, ponieważ w Polsce nie ma bezpiecznego składowiska takich odpadów. Takich problemów jest znacznie więcej…
Rozwiązania leżą gdzie indziej:
- Ograniczenie wolumenu odpadów, w czym pomoże Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta oraz system kaucyjny,
- Zwiększenie poziomu recyklingu, do czego droga wiedzie przez poprawę selektywnego zbierania odpadów oraz zagospodarowanie frakcji bio,
- Budować powinniśmy zaś biogazownie, a nie spalarnie. Bo biogazowni brakuje, a moglibyśmy w nich wytworzyć nawet tyle gazu, ile importowaliśmy przed wojną z Rosji.
W Polsce wytwarzamy tyle bioodpadów, że moglibyśmy wytwarzać tyle gazu ile importowaliśmy z Rosji przed jej agresją na Ukrainę – wynika z obliczeń prof. Jacka Dacha z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Zgodnie z europejską strategią energetyczną REPowerEU niezbędne jest uniezależnienie od gazu ziemnego z Rosji. To właśnie Polska ma największy potencjał biogazowy ze wszystkich krajów unijnych. Potencjał jest w każdym powiecie – mówił prof. Grzegorz Krzos z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
W najnowszym raporcie Międzynarodowa Agencja Energetyczna zwraca uwagę, że 80 proc. potencjału produkcyjnego dla biogazu można znaleźć w krajach rozwijających się. W skali UE możliwe zaoszczędzenie jest ok. 30 mld dol. na imporcie gazu w latach 2024-2035.