Cały czas czekamy na realny system Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta i powszechny System Kaucyjny. Do ich wprowadzenia obliguje nas Unia Europejska. Tymczasem ich brak to główny powód podwyżek opłat za śmieci. Zamiast tego są pomysły budowy kolejnych spalarni, choć to ślepa uliczka…

Czy rok 2022 coś zmienił w gospodarce odpadami, czy wydarzyło się coś znaczącego? Jak wpłynęły na rynek inflacja i kryzys? Co nas czeka w kolejnym roku – rozważa Portal Samorządowy w arcyciekawym artykule, odwołując do braku ROP i systemu kaucyjnego.

„- Skutkiem tego przemysł ponosi jedynie symboliczną odpowiedzialność finansową za wprowadzane na rynek produkty w opakowaniach – inaczej niż dzieje się to w krajach tzw. starej Unii, ale także np. w Czechach. To przecież, obok wzrostu kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów spowodowanych inflacją i wzrostem cen surowców, główny powód, dla którego przez Polskę przetacza się co rusz podwyżka opłat dla mieszkańców” – mówi dla Portalu Samorządowego Sławomir Rudowicz, prezes Izby Branży Komunalnej.

Zmiany jednak nadchodzą, czy tego chcemy czy nie. W artykule przytaczana jest wypowiedź Filipa Piotrowskiego z Zero Waste Polska, który zwraca uwagę na ogłoszenie przez Komisję Europejską projektu PPWR (Packaging and Packaging Waste Regulation).

„- Po raz pierwszy KE podejmuje działania mające wprost ograniczyć powstawanie odpadów opakowaniowych oraz wprowadza obowiązkowe poziomy na opakowania wielokrotnego użytku. Niezwykle istotne, że propozycja dotyczy rozporządzenia (a nie – jak dotychczas – dyrektywy), które po uchwaleniu stanie się wprost elementem polskiego systemu prawnego.” – tłumaczy Filip Piotrowski.

W artykule jest też poruszona kwestia pędu do budowy kolejnych spalarni, choć nie ma to już sensu, na co zwraca uwagę Andrzej Bartoszkiewicz, twórca systemu EkoAB.

„- Niestety, brakuje nam wiedzy na poziomie szkoły podstawowej, bo nie umiemy nawet policzyć, ile można spalić – komentuje. – Liczymy najczęściej tak: mamy 100 proc. odpadów, a recykling ma wynieść 65 proc., więc wychodzi nam 35 proc. różnicy, którą przeliczamy na miliony ton i ogłaszamy, że brakuje nam spalarni… Ale już nikt nie mówi, że w tych 35 proc. frakcji resztkowej jest około 15 proc. odpadów nienadających się do spalenia (choćby zmiotki uliczne czy potłuczona ceramika) – przekonuje Andrzej Bartoszkiewicz.

Cały artykuł, z wieloma innymi wypowiedziami, pod poniższym linkiem:
https://www.portalsamorzadowy.pl/gospodarka-komunalna/w-gospodarce-odpadami-mamy-stagnacje-czy-moze-stabilizacje,427710.html