Spalarnie zostaną wkrótce objęte słonymi opłatami za generowane emisje CO2. To drastycznie podniesie koszty spalania odpadów. Dalsze brnięcie w te archaiczne instalacje to nonsens.

➡️ Unia Europejska w Rozporządzeniu 2020/852 (tzw. Taksonomii), stwierdza jednoznacznie, że spalarnie odpadów wyrządzają poważne szkody środowiskowe.
➡️ Rezolucja Parlamentu Europejskiego 2020/2077(INI) mówi wyraźnie o ograniczaniu spalania odpadów i nie zwiększaniu wydajności spalarni.
➡️ Takie instalacje nie mogą być już finansowane z pieniędzy UE, oraz nie powinny być finansowane z pieniędzy publicznych.
➡️ Kolejnym krokiem jest planowane na 2027/2028 r. włączenie spalarni śmieci do systemu EU ETS, a więc objęte słonymi opłatami za emisje CO2.

W Niemczech spalarnie odpadów zostaną objęte ETS nawet wcześniej, bo już od 2024 r. To jest już pewne i na nic się zdały protesty lobby firm spalarnianych. Jedyne co udało im się wywalczyć to przesunięcie opłat o rok, bo mogły zostać włączone do ETS nawet od 2023 r., czyli raptem za kilka miesięcy.

Jeżeli chodzi o całą Unię Europejską stanie się to najpewniej od 2027/2028 r. Kolejne posiedzenie w tej sprawie miało miejsce raptem kilka dni temu. I nawet dla firm spalarnianych jasne jest już, że nie ma od tego odwrotu. To nie uniknione, bo Unia Europejska dąży do minimalizowania spalania odpadów, a antyspalarniany kierunek jest jednoznacznie widoczny w kolejnych dyrektywach UE.

Jak podkreśla Paweł Głuszyński z Towarzystwo na rzecz Ziemi, „za włączeniem ich do ETS jest nawet przemysł opakowaniowy i producenci tworzyw, w tym Plastics Europe, ich główny lobbysta.”

Objęcie spalarni odpadów opłatami za emisje CO2 spowoduje, że spalanie odpadów dramatycznie podrożeje. Koszt emisji CO2 od lat systematycznie rośnie. W tym roku dochodził już nawet do 100 euro, obecnie to blisko 69 euro (około 340 zł) za każdą wyemitowaną tonę. Przebicie pułapu 100 euro w kolejnych latach jest jak najbardziej realne.

Spalarnie emitują nawet 2,9 tony CO2 z każdej spalonej tony odpadów. Część tych emisji jest obecnie odliczana (ale to się też zapewne zmieni). Jednak nawet biorąc na to poprawkę, po włączeniu spalarni do systemu handlu emisjami, koszt spalania śmieci wzrósłby przynajmniej o kilkaset złotych za tonę. To z kolei przełożyłoby się na nawet ponad dwukrotne podwyżki opłat za odbiór śmieci do spalenia.

Bo spalarnie to nie instytucje charytatywne. Za odbiór śmieci do spalenia każą sobie słono płacić – zwykle do ponad 300 do około 1000 zł za każdą tonę.

„Tak, w Polsce też nas to czeka. Więc lepiej, zamiast fantazjować o spalarniach, proponuję aby sektor GO (gospodarowania odpadami – dop.) oraz rządzący, zarówno szczebla krajowego jak i w miastach już myśleli jak zredukować i wyeliminować spalarnie odpadów systemowo.” – komentuje Piotr Barczak, specjalista do spraw polityk odpadowych w Europejskim Biurze Ochrony Środowiska.

Oby jak najszybciej, bo w naszym kraju nie potrzebujemy już więcej instalacji do spalania odpadów. Potrzebujemy zagospodarowania bioodpadów kuchennych i zielonych oraz budowy biogazowni, co znacząco zwiększyłoby wskaźniki recyklingu, a do tego umożliwiłoby wytwarzanie energii i ciepła.

Tu zresztą, zgodnie z celami unijnymi wyznaczonymi przez program REPower EU kierunki w zakresie rozwoju tańszej i czystej energii elektrycznej to energia słoneczna, wiatrowa oraz właśnie biogaz, a w zakresie ciepła – pompy ciepła i termomodernizacje.