Fortum w swojej manipulującej kampanii reklamowej sugeruje, że dzięki spalaniu śmieci zapłacimy niższe rachunki za prąd. To kolejna perfidna manipulacja, a właściwie trzy manipulacje na raz.
➡️ Fortum nie poddaje się w walce o wrocławską spalarnię śmieci. Na łamach nowej strony internetowej www.mocodpadow.pl kontynuuje agresywne manipulacje.
➡️ Firma przekonuje, że spalarnie odpadów pochłaniają CO2, są neutralne względem klimatu, a do tego nie ma dowodów potwierdzających ich negatywny wpływ na zdrowie i życie.
➡️ Punkt po punkcie demaskujemy te manipulacje.
➡️ W tym materiale obalamy manipulacje, że spalanie śmieci obniży ceny rachunków za prąd.
➡️ U nas ceny prądu rosną, tymczasem na Litwie spadły o 1/3 i to nie za sprawą spalarni.
—
Ceny energii elektrycznej szaleją. Kto w takiej sytuacji nie chciałby płacić mniej za prąd? Pytanie retoryczne. W swojej kampanii reklamowej firma Fortum jednoznacznie sugeruje, że to właśnie spalarnie śmieci z odzyskiem energii są sposobem na niższe ceny energii elektrycznej. TO FAŁSZ.
Spalanie śmieci nie spowoduje spadku cen energii elektrycznej, bo spalarnie wytwarzają jej niewiele. Do tego widmo opłat za emisje CO2 lub konieczność stosowania systemów wychwytywania CO2 znacząco pogorszy sytuację.
1. Weźmy dla przykładu spalarnię w Szczecinie. W 2021 roku spalono w niej 156.000 ton odpadów. Po odliczeniu energii wykorzystanej na potrzeby spalarni, w 2021 r. zakład sprzedał zaledwie 55.000 MWh energii elektrycznej.
Potencjał istniejących, obecnie budowanych i planowanych spalarni to już blisko 2 mln ton odpadów rocznie. Zakładając nawet, że wszystkie instalacje odzyskiwałyby energię (o czym za chwilę) mówimy więc o efektywnym potencjalne rzędu 705.000 MWh. Przyjmijmy nawet, że będzie to okrągły 1.000.000 MWh (czyli 1.000 GWh).
Jak to przekłada się na krajowe potrzeby? Nie ma to istotnego znaczenia. W 2021 roku zużyliśmy 174.402 GWh energii, a więc nawet wytworzenie 1.000 GWh (0,57% potrzeb) w żaden znaczący sposób nie przełoży się na obniżkę rachunków za prąd, nawet gdyby taka energia była „rozdawana za darmo”, a tak przecież nie jest.
Widmo „zapewnienia przystępnej cenowo energii z paliw niskoemisyjnych” to zatem skrajna manipulacja. I to manipulacja potrójna. Warto jeszcze wspomnieć, że:
2. Spalanie śmieci („paliw”) nie jest wcale „niskoemisyjne”, o czym mówi choćby raport środowiskowy przedłożony przez samą firmę Fortum. Wrocławska spalarnia emitowałaby nawet 725 tysięcy ton (!) rzeczywistych emisji CO2 rocznie oraz kilkaset ton toksycznych wyziewów.
Tymczasem emisje CO2 ze spalania odpadów będą prawdopodobnie już od 2028 roku objęte słonymi opłatami (o co postuluje nawet na poziomie korporacyjnym samo Fortum – będziemy o tym pisać w osobnym materiale). Ewentualne systemy wychwytywania CO2 są z kolei na chwilę obecną fantasmagorią – niepewne, kosztowne i ograniczające efektywność wytwarzania energii elektrycznej o połowę.
Jakby więc nie patrzeć, wszystko to negatywnie przełoży się na koszt funkcjonowania spalarni, koszt/efektywność wytworzonej energii i cenę za odbiór śmieci do spalenia (o przynajmniej kilkaset złotych na tonie), a więc i droższe rachunki za odbiór śmieci oraz ich utylizacją tą drogą.
3. Ponadto w chwili obecnej nie ma najmniejszej mowy aby spalarnia, którą forsuje Fortum przy granicy Wrocławia, wytwarzała cokolwiek oprócz trujących wyziewów, żużli i popiołów. Procedowana jest bowiem jedynie spalarnia, bez mowy o włączeniu do sieci energetycznej, czy ciepłowniczej zapewniającej ciepło komunalne.
—
JAK ZATEM OBNIŻYĆ RACHUNKI ZA PRĄD?
Spójrzmy choćby na przykład krajów nadbałtyckich. Jak zauważa Janusz Piechociński, podczas gdy „w Polsce ceny energii szybują w kosmos, cena energii na Litwie spadła w styczniu 2022 o ponad 1/3, do zaledwie 145 Euro za megawatogodzinę. Jeszcze taniej prąd jest aktualnie na Łotwie (143 Euro) i Estonii (141 Euro).
Dlaczego w krajach nadbałtyckich prąd tanieje a w Polsce drożeje? Bo wszystkie te Państwa w ostatnich kilku latach przeznaczyły prawie CAŁĄ kwotę, którą otrzymały z handlu emisjami CO2 na ogromną rozbudową swoich farm wiatrowych.”
W odnawialne źródła energii (OZE) inwestują także kraje zachodnie, w tym Dania na którą m.in. powołuje się Fortum. Duńczycy budują elektrownie wiatrowe oraz farmy fotowoltaiczne – te ostatnie nawet w naszym kraju (!).
Tymczasem w naszym kraju nadal 80% wytwarzanej energii elektrycznej pochodzi ze spalania węgla kamiennego i brunatnego, emitujących olbrzymie ilości CO2. Ze spalarniami odpadów jest jeszcze gorzej, bo spalarnie emitują o ok. 1/3 więcej CO2 w stosunku do węgla, w przeliczeniu na 1 MWh wytworzonej energii.