Tysiące mieszkańców Wrocławia znów zostało z zimnymi grzejnikami i bez cieplej wody. To już trzeci raz w krótkim czasie…

➡️ Trwa kolejna awaria sieci ciepłowniczej Fortum we Wrocławiu, już trzecia w ostatnim czasie.
➡️ Podczas awarii spalarni, toksyczne spaliny wydobywają się bez jakiegokolwiek filtrowania.
➡️ Pierwsza awaria w spalarni Fortum w Zabrzu nastąpiła już po kilkunastu miesiącach od uruchomienia.
➡️ W tej samej spalarni dochodzi do notorycznych przekroczeń założonych emisji
➡️ Tymczasem w planowanej pod Wrocławiem spalarni, firma Fortum „nie przewiduje się oddziaływania (…) w przypadku wystąpienia poważnej awarii”

„Kłęby pary unoszą się nad ulicą Legnicką we Wrocławiu. Przy skrzyżowaniu z ul. Białowieską doszło do awarii ciepłowniczej. Dostawy ciepła pozbawieni są mieszkańcy części ul. Legnickiej oraz ulic: Bystrzyckiej, Gądowskiej, Małopanewskiej, Stobrawskiej.” – donosi Gazeta Wrocławska.

Przypadek kolejnej awarii wrocławskiej sieci ciepłowniczej na pierwszy rzut oka nie ma wiele wspólnego ze spalarnią odpadów – ot awaria, jaka może się zdarzyć każdemu. Nie do końca. To już trzecie zdarzenie tego typu w ostatnim czasie – dwa poprzednie miały miejsce w grudniu. Tysiące wrocławian znów zostanie w zimnych mieszkaniach i bez ciepłej wody.

Dwie poprzednie awarie miały miejsce podczas prac przy sieci ciepłowniczej. Tylko kto planuje takie prace zimą? Gdzie tu logika?

Przenieśmy się do Zabrza. To tam od 2018 r. działa „Fortum Zabrze” tzw. elektrociepłownia wielopaliwowa, w której obok węgla spalane są odpady (RDF) oraz biomasa. Już po kilkunastu miesiącach od uruchomienia tej „zmodernizowanej” instalacji, w lutym 2021 r. doszło do poważnej awarii kotła. Z komina spalarni wydobywał się czarny dym, a ponad 50 tys. mieszkańców Zabrza i Bytomia nie miało ogrzewania. Na okolicę spadł dosłownie czarny śnieg.

Od tamtego zdarzenia Fortum Zabrze notowało przekroczenia emisji, w wyniku czego Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach nakładał na firmę kary. Można jednak odnieść wrażenie, że firma woli je płacić niż wywiązywać z narzuconych norm… (tak się bardziej opłaca?).

Wszystko to sprawia, że na sprawę planowanej spalarni pod Wrocławiem należy patrzeć w czarnych – nomen omen – barwach. Przede wszystkim już w samym raporcie środowiskowym z kwietnia br., przedłożonym przez firmę Fortum, można przeczytać:

„nie przewiduje się oddziaływania planowanej Inwestycji w przypadku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej”


Serio? Awaria spalarni odpadów, w wyniku której np. spaliny przez niewiadomą ilość czasu będą wydobywać się bez jakiegokolwiek filtrowania, nie będą W ŻADEN sposób negatywnie oddziaływać na powietrze, wodę, glebę, na zdrowie i życie mieszkańców? Nie spowodują ŻADNEGO zagrożenia do okolicznego ruchu samochodowego i kolejowego?

Jeszcze większym „optymizmem” firma wykazuje się opisując etap budowy:

„Biorąc pod uwagę przejściowy charakter prowadzonych prac oraz niewielką ich skalę, można uznać, że na etapie budowy nie będzie miało miejsce ryzyko wstąpienia awarii przemysłowej oraz katastrofy naturalnej i budowlanej.”


Przypomnijmy, że mówimy tu o relatywnie niewielkim terenie zlokalizowanym w trójkącie obudowanym kluczowymi szlakami komunikacyjnymi: AOW/drogą ekspresową S8, tzw. łącznikiem Długołęka (który niebawem zostanie częścią WOW) oraz linią kolejową Wrocław – Trzebnica. Terenie na którym ma stanąć instalacja z kominem wysokości do 80 metrów.

Jeżeli nie chcesz spędzić reszty życia w cieniu 80-metrowego komina, nie chcesz narażać siebie, swojej rodziny, swoich dzieci – pomóż w walce z trucicielem!