Forsowaniu każdej spalarni tradycyjnie towarzyszy zestaw powtarzalnych manipulacji. Firmy, które chcą przekonać do takich instalacji są w stanie obiecać wszystko. Lokalne media zaś te obiecanki najczęściej bezkrytycznie powielają.

Dobrym przykładem są Piekary Śląskie, gdzie lokalny MPEC rozpoczął propagandę na rzecz rezygnacji z tamtejszej elektrociepłowni na rzecz spalarni odpadów. Zamiast 16.700 ton węgla ma być tam spalane 100.000 ton odpadów (RDF).

W materiałach i wypowiedziach MPEC aż roi się od manipulacji i niedomówień. Kilka przykładów poniżej

Nieprawdą jest, że spalarnia odpadów to brak opłat związanych z uprawnieniami do emisji CO2. Spalarnia w Piekarach miałaby zostać uruchomiona w 2030, tymczasem wszystko wskazuje na to, że już od 2028 r. takie instalacje zostaną włączone do systemu EU ETS. To oznacza opłaty na poziomie 75-100 EUR za każdą tonę wyemitowanego CO2 ze spalania odpadów. I to oczywiście negatywnie przełoży się na opłaty za odbiór odpadów lub stawki wytwarzanej energii, bo koszty poniosą mieszkańcy.

Z tego też względu obietnica obniżenia stawek za ciepło wytworzone ze spalarnia odpadów jest palcem na wodzie pisana. Mieszkańcy powinni się też liczyć z dalszym wzrostem cen za odbiór odpadów, bo spalarnie NIE SĄ kluczem do ich obniżenia.

Nieprawdą jest, że spalarnia przyczyni się do ograniczenia składowania odpadów ponieważ do spalania trafia tzw. frakcja kaloryczna odpadów (kaloryczność powyżej 6 MJ/kg), która i tak nie może być składowana. I w odwrotną stronę – to co jest składowane nie nadaje się do spalania, bo jest za mało kaloryczne.

Spalarnie odpadów NIE SĄ „niskoemisyjnymi źródłami energii”. Wręcz przeciwnie – podczas spalarnia odpadów emitowane jest więcej CO2 nawet niż podczas spalania węgla (w przeliczeniu na jednostkę wytworzonej energii). Spalarnie NIE SĄ też „jedną z najbardziej zaawansowanych technicznie i technologicznie metod” – szczególnie z najtańszym i najbardziej prymitywnym kotłem rusztowym. To przestarzałe rozwiązania rodem z ubiegłego wieku.

Kompletnie pominięto informacje, że Unia Europejska nie wspiera już budowy spalarni, a wręcz dąży do ich ograniczenia. W Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/852 (tzw. Taksonomii), stwierdza się jednoznacznie, że spalarnie odpadów wyrządzają poważne szkody środowiskowe i nie wpisują się w Gospodarkę o Obiegu Zamkniętym (art. 17). Rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 10 lutego 2021 r. 2020/2077(INI) mówi zaś wyraźnie o ograniczaniu spalania odpadów i nie zwiększaniu wydajności spalarni (art. 104).

W Polsce nie potrzebujemy już więcej spalarni odpadów

Krajowe potrzeby w zakresie spalania odpadów są już zabezpieczone, a odpady komunalne nie podlegają regionalizacji:

  • 12 spalarni i współspalarni odpadów (wydajność 2 mln ton)
  • 9 instalacji do spalania odpadów w cementowniach (1,75 mln ton)
  • 4 spalarnie w budowie i rozbudowie (360 tys. ton)
  • 17 spalarni z uzyskanym dofinansowaniem NFOŚiGW (700 tys. ton)
  • 22 spalarni w zaawansowanym procedowaniu (1,6 mln ton)

(a to nie wszystko – do tego dochodzą spalarnie wpisane do Wojewódzkich Planów Gospodarowania Odpadami).

To w sumie przynajmniej 70 instalacji o wydajności nawet 6,5 mln ton rocznie (nie licząc wpisanych do WPGO). W tym 42 instalacji na 4,8 mln ton – istniejących w budowie lub z dotacją (!).

Co zatem jest potrzebne?

  • Ograniczenie wolumenu odpadów, w czym pomoże Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta i system kaucyjny.
  • Zwiększenie poziomu recyklingu, do czego droga wiedzie przez poprawę selektywnego zbierania odpadów oraz zagospodarowanie frakcji bio.
  • Budować powinniśmy zaś biogazownie, a nie spalarnie. Bo biogazowni brakuje, a moglibyśmy w nich wytworzyć nawet tyle gazu, który importowaliśmy przed wojną z Rosji.

Bioodpadów wytwarzamy taką masę, że jak ocenia prof. Jacek Dach z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, w Polsce mogłoby powstać 12.000 różnego rodzaju biogazowni, w których można osiągnąć 3,5 GW mocy energii elektrycznej pracy ciągłej, albo 7 GW pracy mocy szczytowej. W sumie więcej niż 2 elektrownie atomowe, których budowa jest planowana w Polsce.

Jak mówił prof. Grzegorz Krzos z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, Polska ma największy potencjał biogazowy ze wszystkich krajów UE.

Zrzut ekranu za portalem Ślazag.